dzisiaj byłem we Wrocławiu. Dowiedziałem się, że w marcu będę miał zabieg, ale nie chcę pisać jaki. Jak już odjechaliśmy od lekarza to nie mogliśmy wjechać na obwodnicę prowadzącą do naszego miasta. Objechaliśmy całe miasto i w końcu wyjechaliśmy ;D. Kiedy wróciliśmy ( czyli ja z rodzicami ) trochę odpocząłem i zacząłem robić lekcje. Właśnie skończyłem, wiem ja bardzo długo odrabiam lekcje :). W nocy jak wstałem do toalety, chciałem sobie zapalić lampkę a tu.... nic. Nie było prądu, najpierw miało nie być do siódmej, a potem do trzynastej. Jak wróciliśmy dalej nie było ( było ok.11. ) więc sąsiedzi i my mieliśmy podłączony agregat. Ale wrócił o 12:28, jakoś tak ( w sensie prąd ). I miałem kolejny szalony dzień, ale wczorajszej pani ELI nic nie pobije. Pa ;).
Grrrr.... |
Prezencik ode mnie: <KLIK>, na pewno poprawi Wam to humor ! ;D.
Tak to jest z dużymi miastami.
OdpowiedzUsuńJa mam w szafce świeczki i latarki, więc dla mnie brak prądu to nie problem, tylko internetu nie ma :D ale prąd raczej jest, bo mieszkamy w bloku
OdpowiedzUsuń